„Monster Hunter: World”: zabijanie z uroczym kompanem

2018-02-12 16:27:52 (ost. akt: 2018-02-12 16:37:26)

Gry online

  • Goodgame Empire

    Goodgame Empire

    Goodgame Empire to wyśmienita gra strategiczna przygotowana przez GoodGame Studio. Zbuduj własny zamek, stwórz potężną armię i stocz epicką walkę z innymi graczami na dynamicznej mapie świata. Zmiażdż...

  • Goodgame Big Farm

    Goodgame Big Farm

    Wujek George zostawił Ci swoją farmę, niestety w kiepskim stanie. Używając swoich zdolności biznesowych i pomocy sąsiadów, rodziny i przyjaciół możesz zmienić zapuszczone podwórze w piękną i znów prosperującą...

  • Goodgame Poker

    Goodgame Poker

    Goodgame Poker to zupełnie nowe doświadczenie dla graczy. Goodgame Poker łączy wszystkie strategie, umiejętności i frajdę Texas Hold’em z dopasowanymi awatarami i nowym świeżym współczesnym stylem. Zwiększaj...

  • Shadow Kings - The Dark Ages

    Shadow Kings - The Dark Ages

    Zbuduj własne miasto i dbaj o jego mieszkańców! Rozwijaj gospodarkę, zawieraj traktaty handlowe, szukaj nowych zasobów. Pamiętaj, że rosnąca metropolia to łakomy kąsek dla orków, goblinów i troli – broń...

Widoki w Nowym Świecie są przednie!

Widoki w Nowym Świecie są przednie!

Autor zdjęcia: Screen z gry

Podziel się:

„Monster Hunter: World” na PlayStation 4 to jeden z tych tytułów, którego nie może zabraknąć w kolekcji wytrawnego gracza. Capcom dało popis swoich umiejętności i choć nie wszystko w grze jest idealne, to jest ona dobrym tytułem.

Kiedy byłam młodsza i miałam do dyspozycji niezbyt wysokiej klasy sprzęt, katowałam na okrągło dwa tytuły: pierwsze wydania symulatora życia „The Sims” i „Metina”, czyli typowego RPG-a, który miał jedną zaletę: nie próbował udawać niczego więcej, niż był w rzeczywistości (przynajmniej wtedy — teraz nie wiem, jak jest, bo tytuł porzuciłam lata temu). A była to prosta, nudna i mimo wszystko w jakiś dziwny sposób, wciągająca nawalanka z różnego rodzaju potworami na kilku różnych mapach. Teraz wspomnienie o tamtych grach wywołują u mnie lekki uśmiech i nutę nostalgii, na którą pozwoliłam sobie, kiedy instalowałam na konsoli „Monster Hunter: World”. Oczywiście nie ma żadnej opcji, żeby „tamto” dorównało „temu”, ale pewne skojarzenia pozostają. I teraz myślę sobie, że być może znalazłam kolejny tytuł, który będę katować aż do znudzenia... A to przy „Monster Hunterze” raczej szybko nie przyjdzie.

„Monster Hunter: World” to pierwsza od 14 lat pełnoprawna odsłona serii, przygotowana z myślą o tych graczach, którzy marzyli o tym tytule, ale na PS. Sprawdzona gra zdecydowanie daje sobie radę na PS 4 — wszystkie pierwsze zachwyty rzeczywiście nie były udawane.

Otrzymaliśmy pełnoprawny wątek fabularny w formie: rozbudowany i wciągający wstęp, po którym nie mam ochoty podciąć sobie gamerskich żył, już na wejście, sprawny samouczek i zachęty do dalszej eksploracji i ciągłego wzmacniania swojej postaci. Fabuła jest prosta, ale to nie jest wada: poznajemy w niej historię emigracji smoków do Nowego Świata, do którego trafia oczywiście też nasz bohater. Standardowo musimy zbadać nowy ląd i poradzić sobie z wszelkimi przeszkodami (potworami), które staną nam na drodze. Nie jesteśmy w tym sami, bo oczywiście do pomocy mamy urocze zwierzątko, czyli tzw. koleżkota.

Miauczącego przyjaciela możemy sobie od podstaw zaprojektować przed rozgrywką, tak samo jak naszego bohatera. Fajna zabawa jak dla kogoś, kto potrafi włączyć najnowszą wersję „The Sims” tylko po to, żeby projektować twarze i sylwetki. No i przy okazji: koleżkoty nie tylko są naszymi wiernymi kompanami i nie dają nas skrzywdzić, ale są po prostu urocze. I tak oto opada kolejny mit o tym, że koty nie kochają człowieka tak, jak psy :).

A nasze polowania i walki są bardzo ważne dla rozwoju postaci. Nie chodzi tu tylko o zdobywane doświadczenia i siły. Z pokonanych bestii uzyskujemy materiały, które są nam niezbędne do wytworzenia lepszej broni. A tej do wyboru mamy sporo i większość modeli wygląda mega efektownie. Walki są wciągające i dają masę emocji.

Przy okazji: „Monster Hunter: World” to ciekawa opcja dla zadaniowców (jak to w RGP zresztą), efekty naszych starań w walce widoczne są natychmiast. Ciężko jest się wtedy oderwać, żeby nie zrobić jeszcze jednej misji, skoro idzie tak dobrze...

Oficjalny opis gry mówi mi, że ten świat mogę odkrywać tak, jak zechcę — „jako samotny wojownik na ścieżce chwały albo z maksymalnie trójką innych graczy w ciągłej rozgrywce współpracy, do której można dołączyć w każdej chwili”. Są misje, przy których przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę, ale powiedzmy, że ja raczej wolę być tym samotnym wojownikiem na ścieżce chwały. Tym bardziej, że nie chcę za nikim gonić, kiedy tyle otwartego świata jest do zwiedzenia! W wielu momentach warto przystanąć i popatrzeć, co też graficy tam wyczarowali. Choć nie jest tak, że wszystko wyszło genialnie: widoczne wczytywanie się tekstur czy spadki klatek — do tego na razie trzeba przywyknąć, ale widywałam gorsze przeszkody.

Cóż, wygląda na to, że w najbliższym czasie czeka mnie sporo przyjemnych polowań. I nie chodzi tu o wyprzedaże w galeriach...

Nasza ocena:
8,5/10

Ewelina Zdancewicz-Pękala
e.zdancewicz@gazetaolsztynska.pl


Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB