W poniedziałek na sklepowe półki trafiła retro konsola PlayStation Classic. To produkt skierowany do stęsknionych za latami swojej młodości milionów dorosłych dziś osób. Ale czy udany? Raczej nie. Z kilku powodów.
A przynajmniej jakaś namiastka. Czujemy się dopieszczeni, wyróżnieni. To w końcu do nas, wiernych graczy Sony (lub inne firmy) kierują specjalną edycję konsoli. Mówią: „Tak, to właśnie ty, drogi graczu, byłeś z nami przez tyle lat. Zobacz, co dla ciebie przygotowaliśmy”.
A przynajmniej chciałbym, żeby tak było. No dobrze, mówię tutaj bardziej o PlayStation Classic niż o innych retro konsolach, bo przecież Nintendo Classic Mini, które kupimy dziś za 250 złotych, jest dużo lepsze niż to, co zrobiło Sony. I tańsze. Ale po kolei.
Nawiązanie do klasyki widać nawet w kartonie — jego kolorystyce i kształcie, a nawet w instrukcji obsługi (w tym w języku polskim).
Wygląd oceniam generalnie na plus, chociaż jakość zastosowanego plastiku to straszna tandeta. Niemniej jednak odwzorowanie samego wyglądu konsoli jest świetne. Pojawiła się nawet atrapa pokrywy na dyski (bo tutaj żadnej płyty nie włożymy) czy klasyczne przyciski, a nawet kolor światła oznaczającego pracę sprzętu jest taki, jak w oryginale.
Mamy też przycisk do wymiany dysku, który w „Final Fantasy” i „Metal Gear Solid” udaje faktyczną zmianę płyty, ale to bardziej smaczek niż coś, co mnie do tej konsoli przekonuje. Mimo to, doceniam jego istnienie. Sama konsola jest niewielka.
Gorzej, gdy już konsolę odpalimy. Menu jest po prostu tragiczne. Nawiązuje swoim wyglądem do systemu z PS 1, ale jest dużo gorsze i niezbyt intuicyjne. Poza tym część funkcji mogłaby w zasadzie nie istnieć, bo próżno szukać jakiejkolwiek zmiany obrazu itd. Jak wspomniałem, język polski znalazł się w instrukcji, ale nie w systemie konsoli. Nie bardzo rozumiem taki zabieg.
Bardzo słabo wypadają też pady (kontrolery). Nie chodzi tylko o jakość plastiku, ale o ich ogólne odczucia użytkowe. Nie ma nawet gałek analogowych, a przydałyby się zwłaszcza w tzw. strzelankach.
Oryginalne pady są też lepiej wyważone niż te, które otrzymamy w PS Classic, ale jest jedna zaleta. Standardem połączenia w kontrolerach PS Classic jest USB. Możemy je swobodnie podłączyć do komputera, a Windows 10 wykryje je jako kontrolery. Do emulacji na przykład na „ePSXe” jest to zatem świetna alternatywa.
Dlaczego?
Według teorii niektórych recenzentów, na konsoli PlayStation Classic mamy kilka gier w wersji PAL, czyli w tej wolniejszej, europejskiej. NTSC to z kolei wersja amerykańska i gry w tym standardzie nie klatkują tak, jak w wersji PAL. Widać to choćby w „Tekkenie”, który o wiele płynniej działa na 24-letnim PSX. Co więcej, po podłączeniu oryginalnej konsoli do telewizora mamy nawet ostrzejszy obraz niż w wersji Classic! To jakaś abstrakcja.
Gier jest dwadzieścia. Nie zabrakło naprawdę świetnych tytułów: „Tekken 3”, „Final Fantasy VII”, „Metal Gear Solid”, „Rayman”, czy „Tom Clancy's Rainbow Six”. Niestety, do biblioteki nie dodamy żadnych nowych gier. A brakuje tu choćby „Tomb Raidera”, „Crasha” albo „Spyro The Dragon”.
Dla kogo jest PlayStation Classic? Może dla dzieci? A może dla tych dużych dzieci, którym łza się w oku kręci na wspomnienie gier z lat 90.? Sam nie wiem.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez