Dla niewtajemniczonych: „Splendor” to gra strategiczna, która cieszy się na rynku niegasnącą popularnością. Faktem jest jednak, że nawet najlepszy tytuł może się wyczerpać, jeśli jest zbyt często ogrywany. I tak właśnie było w moim przypadku. Chyba od roku nawet nie spoglądałam w stronę „Splendoru”. Aż do momentu, kiedy w końcu do mojej skrzynki trafił dodatek do tej gry. „Splendor: Miasta” to znakomite odświeżenie tytułu i motywacja, żeby po prostu znowu po niego sięgnąć. A także - żeby jeszcze lepiej kombinować. Co ważne, „Miasta” się szybko nie znudzą. A to dlatego, że dodatek jest poczwórny. Mamy więc cztery różne sposoby gry, cztery różne rozszerzenia. Ale nie ma tak dobrze, bo nie wszystkie podbiły moje serce. Za to wszystkie trzymają poziom.
Pierwsze rozszerzenie „Miasta” wprowadza płytki miast na miejsce płytek arystokratów, a także zwiększa stopień rywalizacji miedzy graczami. Oznacza to, że musimy osiągnąć pewien poziom punktów, żeby po płytkę miasta sięgnąć. Czyli tak samo jak wcześniej arystokraci, miasta te mają wymagania, które muszą zostać spełnione. Jednak żeby zdobyć miasto, musimy jak najszybciej pokonać innych graczy. A to nie jest takie proste. To pierwsze i moje ulubione rozszerzenie z poczwórnego dodatku. Zwiększa dynamikę gry, nie wprowadza niepotrzebnych komplikacji. A płytki miast są po prostu mega klimatyczne.
Drugie rozszerzenie „Placówki Handlowe” to plansza gracza, na której odblokowujemy specjalne moce wraz z rozwojem naszych włości. Ten dodatek umożliwia korzystanie z aż 5 różnych specjalnych zdolności. Jednak dodatkowa plansza tego rozszerzenia „Szlak do Orientu” skraca rozgrywkę. Z jednej strony jest to w porządku, ale przecież „Splendor” i tak zawsze był krótką grą. Czasami nie zdążę się jeszcze dobrze rozkręcić, a już okazuje się, że inny gracz dzięki temu rozszerzaniu i kilku sprawnym ruchom zakończył rozrywkę. To akurat ta część dodatku, która spodobała mi się najmniej. Ale są oczywiście gracze, którzy bardzo go doceniają. W końcu daje niesamowite korzyści.
Trzeci i przedostatni dodatek „Orient” to całkowicie nowy zestaw kart rozwoju, które wprowadzają do gry zupełnie nowe strategie. Nowych krat Orientu używa się jednocześnie kartami rozwoju z podstawowej wersji gry, co znacznie zwiększa możliwości kombinowania w swojej turze. Karty te oferują m.in. możliwość skopiowania bonusu z innej karty rozwoju lub rezerwację arystokraty. Niektórzy z moich współgraczy narzekali trochę, że czasem za bardzo komplikuje to grę, więc możliwe, że fanom najprostszych zasad w planszówkach może się to nie spodobać. Choć oczywiście nie jest trudne do załapania.
Z kolei czwarte i ostatnie rozszerzenie „Twierdze” wprowadza do gry znaczniki, które służą zarówno do spowalniania działań przeciwników, jak i przyspieszania własnych poczynań. Tu w największym stopniu daje się odczuć rywalizacja i napięcie. Mocno zwiększa się poziom interakcji między graczami, co jest bardzo na plus. Nie zapominajmy, że specyfika Splendoru jest taka, że jak ktoś się bardzo uprze, to nie musi odzywać się wcale. W końcu widać, co robimy w grze. Dlatego fajnie jest, jeśli jednak gra zmusza nas do nawiązania nieco bardziej skomplikowanych rozmów niż „biorę tę kartę” - „nie, tylko nie tę, ja ją chciałem”.
Dodatek „Splendor: Miasta” zdecydowanie podnosi poziom tytułu. Gra jest o wiele ciekawsza, a same karty są jeszcze ładniejsze niż w oryginalnej wersji. Zasady, podobnie jest w podstawce, jest bardzo łatwo zrozumieć. A przede wszystkim można w „Splendor” dłużej grać bez znudzenia, bo teraz przyjemność jest poczwórna.
Ewelina Zdancewicz-Pękala
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez