Jednym z tegorocznych hitów wśród aplikacji na smartfony jest ta o nazwie „Magiczny smyczek”. Opis mówi, że jeśli ktoś marzył, by zagrać „Wśród nocnej ciszy” przy wigilijnym stole, wreszcie może to zrobić.
Aplikacja to interaktywna gra na skrzypcach, w której za pomocą smyczka można samemu zagrać kolędy. Do tej pory pobrało ją ponad... 5 mln osób.
To tylko jeden dowód na to, że nowe technologie zdominowały nasze codzienne życie do tego stopnia, że z tych narzędzi coraz chętniej korzystamy przygotowując się do Bożego Narodzenia. Co więcej, w sieci relacjonujemy też to, dzieje się w naszych domach.
Serwis Prezentmarzeń przeprowadził badanie na 4162 osobach. Ponad 90 proc. przyznało, że aktywnie korzysta z urządzeń mobilnych, głównie podczas wyszukiwania przepisów kulinarnych (27 proc.), inspiracji na ozdoby i dekoracje domu (24 proc.), życzeń świątecznych i kolęd (20 proc.), a nawet świątecznych aplikacji (5 proc.).
Okazuje się także, że dzisiaj nie tylko bez „Kevina samego w domu” nie ma świąt. Prawie co piąty respondent stwierdza, że urządzenia mobilne są w tym czasie niezastąpione. Tyle samo ludzi wysyła życzenia przez sms-y, prawie co trzeci wykorzystuje w tym celu portale społecznościowe, 16 proc. składa życzenia przez telefon, a 13 proc. przez e-mail.
Kamila Milda, studentka z Olsztyna ma 21 lat. Stwierdza, że jest najlepszym przykładem internetowego pokolenia. — Ostatnio zainstalowałam aplikację ze stacjami radiowymi, które grają wyłącznie świąteczne przeboje — mówi Kamila, dodając, że nie pamięta, kiedy ostatni raz wysłała na poczcie więcej niż jedną kartkę świąteczną.
— Co roku wysyłam ją babci, która wręcz się jej wymaga, mimo że w każde święta do niej przyjeżdżamy. Babcia po prostu je lubi — tłumaczy studentka. — Przed świętami wyszukuję też w internecie przepisów, które następnie podrzucam mamie.
Nieodłącznym elementem Kamili w trakcie świąt jest też smartfon i Facebook. — Wrzucam na swój profil kilka zdjęć, a przez sms-sy składam znajomym życzenia. Potrafię siedzieć, czytać i odsyłać je nawet przez dwie godziny...
Łukasz Gricman ma 28 lat, mieszka w Niemczech, na święta przyjechał do rodzinnego Olsztyna. Wysyłanie sms-ów ze skopiowanymi w sieci wierszykami świątecznymi porównuje do kartki pocztowej z nadrukowanymi życzeniami i jedynie dopisanym imieniem i nazwiskiem.
— Mnie również zdarza się wysłać życzenia sms-em, ale zawsze piszę kilka zdań od siebie — mówi Łukasz.
Czy wyobraża sobie, że spędza święta z rodziną przez skype'a? Z tej formy korzysta 25 proc. przebadanych Polaków.
— Pięć lat temu spędzałem Boże Narodzenie w Antwerpii. Rozmawiałem z rodziną przez skype'a, ale to substytut, który nie oddaje świątecznej atmosfery — odpowiada Łukasz.
Wśród nas są jeszcze tradycjonaliści. Chociaż i oni przyznają, że nowe technologie w święta są pomocne.
Wojciech Kowalski ma 40 lat i trójkę dzieci. — Pomagają ozdabiać styropianowe bombki na choinkę, które żona kupiła przez internet — mówi pan Wojciech. — Takie drobiazgi wzmacniają więzi rodzinne i uczą dzieci dobrych praktyk.
Rodzina Kowalskich wysyła również pocztą świąteczne kartki. — Sami też je dostajemy, w tym roku rozwiesiliśmy je w pokoju na sznurku — mówi pan Wojciech.
Mama Łukasza Gricmana podczas pichcenia w kuchni korzysta przede wszystkim z przepisów, zapisanych w zeszycie. Czasami szuka czegoś w internecie, żeby urozmaicić święta nową potrawą.
Pani Wiesława, olsztynianka, również ma na półce taki zeszyt. — Powstał, kiedy byłam jeszcze panną. Mam w nim sprawdzone przepisy — zapewnia kobieta.
Pocztą wysłała też kartki świąteczne. — W tym roku cztery do kraju i pięć za granicę. Przez skype'a też będę rozmawiać, a jeśli dostanę życzenia przez sms-a, to oddzwonię, bo lubię usłyszeć głos. Ze swoimi wnuczkami zrobiłyśmy też bombki i ozdoby. To jest właśnie rodzinne przygotowanie do świąt! — stwierdza pani Wiesława.
Zdaniem dra Stefana Marcinkiewicza, socjologa z UWM, nawet przy okazji Bożego Narodzenia nie uciekniemy od internetu, smartfonów i tabletów. — I nie można tego negować — stwierdza socjolog.
I dodaje: — Anthony Giddens nazywa to refleksyjnością współczesnego społeczeństwa. Oznacza to, że nawet wychowując dzieci korzystamy z eksperckich gremiów, a nie przekazu pokoleniowego. Sztuki popularnego w ostatnich latach pieczenia pierników nie nauczyliśmy się od naszych babć, ale właśnie z internetu.
W latach 90., jeśli człowiek nie wysłał kartki, czuł się z tego powodu winny. Dzisiaj wystarczy zamieścić życzenia na Facebooku. Lubimy też skracać sobie drogę, tym bardziej, że w czasie przedświątecznym jesteśmy zaganiani, musimy wybrać choinkę, kupić prezenty czy ugościć rodzinę. Dlatego chętniej korzystamy z nowych technologii.
Mateusz Przyborowski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez